Rozmowa z dr hab. Martą Mackiewicz

Rozmowa z dr hab. Martą Mackiewicz, prof. SGH, kierowniczką studiów podyplomowych „Modele biznesu ESG. Raportowanie zrównoważonego rozwoju” w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie.
Redakcja: Czy zapisy wynikające z pakietu Omnibus Komisji Europejskiej, ograniczające w Polsce krąg raportujących firm w zakresie ESG z 3,5 tys. do 500, nie zaburzą rynku zielonych obligacji i nie utrudnią oceny łańcuchów dostaw?
Marta Mackiewicz: Tak, pakiet Omnibus może istotnie utrudnić ocenę ESG w łańcuchu dostaw, głównie przez stworzenie „czarnych dziur informacyjnych” w raportowaniu. Uderza to nie tylko w spójność łańcucha wartości, ale również w zdolność dużych firm do spełniania obowiązków wynikających z unijnych regulacji.
Na wstępie warto zaznaczyć, że póki co mówimy o propozycji, która być może zostanie zaimplementowana w innym kształcie niż ogłoszony. Zaznaczam to dlatego, że ostatnio często spotykam się z komentarzami, które traktują pakiet jakby był on już regulacją, która w obecnej postaci niedługo wejdzie w życie.
Intencją pakietu Omnibus było ograniczenie obciążenia administracyjnego, ale jeśli zostanie wdrożony w proponowanym zakresie, wystąpią skutki uboczne. Obniżenie przejrzystości emitentów, utrudnienie rozwoju zrównoważonego finansowania dla MŚP czy brak możliwości efektywnej oceny łańcuchów dostaw zgodnie z wymogami unijnymi na pewno należą do istotnych zagrożeń.
Zielone obligacje stanowią instrument finansowy, którego powodzenie zależy od przejrzystości i zaufania inwestorów co do zrównoważonego charakteru projektów finansowanych ze środków pozyskanych z emisji. Raportowanie ESG pozwala ocenić czy przedsięwzięcie wpisuje się w unijne ramy Taksonomii, czy spółka spełnia wymogi zrównoważone pod kątem środowiskowym, społecznym i ładu korporacyjnego oraz czy emisja spełnia standardy określone w EU Green Bond Standard. Brak danych ESG może obniżyć atrakcyjność emitenta w oczach inwestorów instytucjonalnych i wpłynąć na rentowność emisji.
Można założyć, że firmy wyłączone z obowiązku raportowania nie będą publikowały danych ESG, a to utrudni inwestorom ocenę ryzyka z tym związanego. Sektor MŚP, choć często innowacyjny i elastyczny, może zostać zmarginalizowany na rynku zielonych obligacji z powodu wyższych kosztów emisji wynikających z premii za ryzyko informacyjne. W konsekwencji, ograniczenie liczby firm raportujących ESG zgodnie z pakietem Omnibus może spowolnić rozwój rynku zielonych obligacji w Polsce.
Mówiąc o finansowaniu, warto wspomnieć o fakcie, że BlackRock zdecydował się usunąć termin „ESG” z 56 funduszy, które łącznie zarządzają aktywami o wartości 51 mld USD. Niektórzy odczytali to jako sygnał odwrotu od zrównoważonego inwestowania. Jednocześnie BlackRock ogłosił jednak, że poprawił charakterystykę zrównoważonego rozwoju 60 funduszy, reprezentujących 92 mld USD w zarządzanych aktywach. Zmiany te obejmują wdrożenie wyłączeń Paris Aligned Benchmark, które obejmują bardziej rygorystyczne kryteria wykluczania spółek o znacznych przychodach z paliw kopalnych i innych kontrowersyjnych sektorów. Mamy więc do czynienia z transformacją portfela inwestycyjnego. Pakiet Omnibus na pewno wpływa na zmiany strategii inwestycyjnych, ale niekoniecznie oznacza negatywne zmiany w zarządzaniu funduszami skierowanymi na zrównoważony rozwój.
Ograniczenia w raportowaniu ESG wynikające z Pakietu Omnibus mogą też utrudnić ocenę łańcuchów dostaw. Jeśli znaczna część firm, zwłaszcza MŚP, zostanie wyłączona z obowiązku raportowania ESG to większe firmy, które nadal będą raportować łańcuch wartości, będą mieć trudność z pozyskaniem wymaganych danych od swoich dostawców. Będzie brakowało danych o ich emisjach, politykach społecznych, warunkach pracy, due diligence w zakresie praw człowieka czy zarządzaniu środowiskiem.
R: Jak w ogóle ocenia Pani działania UE w wymiarze wprowadzania na Starym Kontynencie standardów ESG – od Kompasu Konkurencyjności, po wspomniany Omnibus? Na ile możliwa jest realizacja naczelnego chyba postulatu z ubiegłorocznego raportu Draghiego o konieczności wydatkowania przez UE setek miliardów euro rocznie, aby sprostać konkurencji ze strony Chin i USA w kontekście konieczności wydatkowania przez nasz kontynent setek miliardów euro na obronność?
MM: To prawdopodobnie jedno z najbardziej palących wyzwań strategicznych dla Unii Europejskiej. Z jednej strony mamy rekomendacje wynikające z raportu Draghiego i Kompas Konkurencyjności Unii Europejskiej mający na celu wzmocnienie konkurencyjności gospodarki UE w nadchodzących latach, a z drugiej rośnie presja na znaczne zwiększenie wydatków na obronność, zwłaszcza w kontekście wojny w Ukrainie i niepewności wokół NATO.
Może się wydawać, że Unia będzie musiała dokonywać trudnych wyborów: czy obronność kosztem konkurencyjności czy odwrotnie. Aktualnie wzmacnianie obronności jest priorytetowe, ale w perspektywie długoterminowej poprawa konkurencyjności zyskuje na wartości. Jedno nie musi wykluczać drugiego. Nawet jeśli do 2030 r. przewiduje się wydać 800 mld euro na dozbrojenie w ramach planu ReArm Europe trzeba zauważyć, że w łańcuchu dostaw będą uczestniczyły firmy, które mogą wykorzystywać technologie podwójnego zastosowania, tj. takie, które mogą być wykorzystywane zarówno do celów cywilnych, jak i wojskowych. Przykładowo: drony, satelity, sztuczna inteligencja, biotechnologia czy komputery kwantowe.
Trzeba pamiętać, że wydatki na obronność historycznie były jednym z głównych motorów postępu technologicznego i innowacji o globalnym zasięgu. Dzięki tym wydatkom powstał internet, GPS, drony, materiały kompozytowe, radar czy mikrofale.
Zwiększenie wydatków na obronność nie stoi w sprzeczności z głównymi założeniami Kompasu Konkurencyjności takimi jak stymulowanie wzrostu poprzez innowacje, w tym wspieranie startupów, rozwój sztucznej inteligencji, uproszczenie przepisów oraz inwestycje w infrastrukturę cyfrową. Jednak inicjatywy wspierające przejście na czystą produkcję oraz promowanie nowych modeli biznesowych opartych na obiegu zamkniętym być może zostaną nieco odsunięte w czasie, ponieważ w obecnych warunkach UE nie będzie w stanie sfinansować obu tych potrzeb z budżetu ogólnego bez reform strukturalnych. Możliwe scenariusze to wdrożenie nowych instrumentów na cele strategiczne, takich jak wspólne obligacje, nowe dochody własne (np. podatek cyfrowy lub węglowy), ograniczenie wydatków w innych obszarach, przykładowo na wspólną politykę rolną, lub mobilizacja wydatków sektora prywatnego przy udostępnieniu gwarancji UE. Jeśli byłaby zgoda na zmianę paradygmatu finansowania UE, wspólne finansowanie strategicznych inwestycji oraz wprowadzenie nowych dochodów własnych UE, to realizacja postulatów raportu Draghiego stałaby się realna.
R: Często wraca się w publicznej debacie do osławionego hasła Donalda Trumpa „Drill baby, drill”, ilustrującego odwrót USA od międzynarodowych zobowiązań klimatycznych. Może to jednak w praktyce strachy na lachy? Trump też wycofał USA w 2016 r. z porozumienia paryskiego, ale większość stanów powiedziała tej decyzji „nie”. Nadto, warto zapewne uzmysłowić opinii publicznej, że w 2016 r. Trump zarządzał gospodarką opartą w 32% na węglu, dziś zaś ta gospodarka opiera się na węglu w 15% oraz, że w 2016 r. udział energii z wiatru wynosił w USA niecałe 5% przy dzisiejszych 12%.
MM: Stany Zjednoczone odegrały kluczową rolę w globalnych działaniach na rzecz klimatu, a ich polityka i zobowiązania znacząco wpłynęły na międzynarodowe wysiłki na rzecz walki ze zmianami klimatu. Pod rządami Bidena Stany Zjednoczone poczyniły postępy dzięki ustawie o redukcji inflacji. Ustawa znacząco wpłynęła na sektor energetyczny, dostosowując się do poziomów odniesienia zgodnych z porozumieniem paryskim i strategią zerowej emisji netto Międzynarodowej Agencji Energii. Pomimo tych wysiłków, Stany Zjednoczone są dalekie od osiągnięcia krajowych celów klimatycznych i dostosowania swoich emisji do trajektorii 1,5°C. Stany Zjednoczone musiałyby wdrożyć drastyczne środki redukcji emisji i odwrócić trend rosnącego wydobycia paliw kopalnych, aby osiągnąć swój ustalony na poziomie krajowym wkład do 2030 r.
Obecnie Stany Zjednoczone są największym na świecie producentem ropy naftowej oraz gazu kopalnego i nadal zatwierdzane są projekty dotyczące paliw kopalnych na dużą skalę. Osiągnięcie zobowiązania w wysokości 11,4 mld USD rocznie na finansowanie działań związanych z klimatem nie wydaje się obecnie realne. Stany Zjednoczone złamały również swoje zobowiązanie do zaprzestania finansowania paliw kopalnych za granicą. Można przypuszczać, że obecny krok do tyłu może wynikać z potrzeby obniżenia cen energii i podniesienia konkurencyjności gospodarki amerykańskiej w stosunku do Chin. Zakładam, że to krótkookresowa strategia i że nastąpi powrót do działań na rzecz realizacji międzynarodowych zobowiązań klimatycznych.
R: Plastik można dziś znaleźć w mózgach zwierząt i ludzi. Co minutę do oceanów trafia równowartość jednej ciężarówki wypełnionej plastikiem. Jednorazowe wyroby plastikowe stanowią 40% produkcji całego plastiku i rozkładają się przez 200 lat. Jak w powyższym kontekście tłumaczy Pani studentom SGH decyzję przywódcy światowego supermocarstwa o przywróceniu plastikowych słomek (zamiast papierowych) do użytkowania przez instytucje federalne?
MM: Kryzys plastikowy jest złożoną kwestią, która wpływa na zmiany klimatu, utratę różnorodności biologicznej i zdrowie ludzkie. Wszechobecność plastiku, w szczególności mikroplastiku, w środowisku jest alarmująca. Mikrodrobiny plastiku przenikają do łańcucha pokarmowego i gromadzą się w ludzkich ciałach, w tym w mózgu, płucach i wątrobie. Konsekwencje zdrowotne mikroplastiku są nadal badane, ale dowody wskazują, że mogą one zwiększać ryzyko zawałów serca, udarów mózgu i innych problemów zdrowotnych. Produkcja tworzyw sztucznych jest ściśle powiązana z paliwami kopalnymi, przyczyniając się znacząco do emisji gazów cieplarnianych. Do 2040 r. tworzywa sztuczne mogą odpowiadać nawet za 19% globalnych emisji, podważając wysiłki na rzecz ograniczenia globalnego wzrostu temperatury.
Na szczęście badane są technologie rozkładu tworzyw sztucznych. Innowacje obejmują biodegradowalne tworzywa sztuczne, choć ich skuteczność jest ograniczona, oraz zaawansowane techniki recyklingu. Naukowcy opracowują metody bardziej wydajnego rozkładu tworzyw sztucznych, takie jak wykorzystanie enzymów lub procesów chemicznych. Technologie te są wciąż na wczesnym etapie i stoją przed wyzwaniami związanymi ze skalowalnością i opłacalnością ekonomiczną. Obecnie bakteria wyizolowana z wysypiska odpadów plastikowych Pseudomonas capeferrum TDA1 stanowi obiecujący obiekt badań nad biodegradacją tworzyw sztucznych oraz biotechnologicznym przetwarzaniem odpadów poliuretanowych na wartościowe produkty.
Ponowne wprowadzenie plastikowych słomek w instytucjach federalnych, pomimo wysiłków zmierzających do ograniczenia zużycia plastiku, podkreśla ciągłe wyzwania w zarządzaniu odpadami z tworzyw sztucznych. Oczywiście nie tłumaczę studentom SGH decyzji światowych przywódców, bo nie taka jest moja rola. Jednak można się zastanawiać czy przywrócenie plastikowych słomek nie miało na celu stworzenia zasłony dla rozporządzenia znoszącego egzekwowanie zakazu korumpowania zagranicznych urzędników przez firmy z USA, które zostało podpisane w tym samym czasie. Ogłoszono też zmiany na stanowiskach szefów urzędów zajmujących się ochroną sygnalistów i pracowników federalnych przed odwetem ze strony administracji oraz monitorowaniem, czy nie dochodzi do konfliktów interesów w pracy urzędników. Słomki stały się tematem medialnym, zamiast kwestii przyzwolenia na łapówki dla zagranicznych urzędników.
R: Jest Pani twórczynią bardzo popularnego w kraju kierunku studiów podyplomowych „Modele Biznesu ESG. Raportowanie Zrównoważonego Rozwoju” w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Co w treściach przekazywanych słuchaczom tego typu i tej rangi nauczania najbardziej zajmuje studentów, a co wzbudza kontrowersje? Jak postrzega Pani poziom świadomości rodzimej kadry menedżerskiej w zakresie potrzeby stosowania wymogów ESG na co dzień?
MM: Myślę, że widoczny jest wzrost świadomości kadry menedżerskiej w zakresie znaczenia czynników ESG . Wymogi te przestają być postrzegane jako odległe regulacje lub działania o charakterze wizerunkowym – coraz częściej są traktowane jak integralna część codziennego zarządzania i długofalowej strategii firmy. To nie tylko odpowiedź na presję regulacyjną, ale przede wszystkim warunek budowania trwałej przewagi konkurencyjnej.
Świadome przedsiębiorstwa optymalizują łańcuchy dostaw pod kątem emisji CO₂, dbają o dobrostan pracowników, wdrażają procedury przeciwdziałania dyskryminacji czy wzmacniają nadzór korporacyjny. Co ważne, działania te stają się trwałym elementem kultury organizacyjnej, a nie jedynie projektem realizowanym „na potrzeby raportu”.
Wzrost świadomości widoczny jest również w zainteresowaniu studiami podyplomowymi „Modele Biznesu ESG. Raportowanie Zrównoważonego Rozwoju”. Uczestniczą w nich zarówno osoby, które mają w swoich firmach zająć się raportowaniem zrównoważonego rozwoju, jak takie, które myślą o nowej ścieżce rozwoju zawodowego. Jest też kadra menedżerska, i to nie tylko z dużych firm objętych obowiązkiem raportowania, ale też z małych i średnich przedsiębiorstw. Jest to na pewno doskonała możliwość zdobycia wiedzy praktycznej i poszerzenia horyzontów w obszarze społecznym, środowiskowym i ładu korporacyjnego.
Nie dostrzegam specjalnie tematów kontrowersyjnych, choć na pewno ostatnio zarówno duże zainteresowanie, jak i kontrowersje, wzbudziła publikacja propozycji pakietu Omnibus.