Rozmowa z dr Martą Potocką
Rozmowa z dr Martą Potocką, doktorem Nauk o Ziemi, biologiem morza, badaczką rejonów polarnych oraz propagatorką wiedzy przyrodniczej i tematyki zrównoważonego rozwoju
Redakcja: Zajmuje się Pani m.in. budowaniem strategii zrównoważonego rozwoju w organizacjach. Skuteczna, efektywna strategia zrównoważonego rozwoju, czyli jaka?
Marta Potocka: Skuteczna i efektywna strategia zrównoważonego rozwoju to taka, która jest ambitna, a jednocześnie możliwa do realizacji. Strategia, czyli plan działań pokazujący kierunek, w którym dana firma chce iść, powinna mieć zdefiniowane cele i konkretne wskaźniki. Ważne jest, aby pamiętać, że każdy tego typu dokument to nie jest lista życzeń i obietnic spełnienia wymogów inwestorów czy partnerów biznesowych, lecz skonkretyzowany dokument mówiący o realnej ścieżce rozwoju firmy.
Uważam, że każda firma podchodząca do budowania takiego planu powinna na początku zdefiniować, czym jest dla niej zrównoważony rozwój. Musi to być definicja odpowiadająca zarówno branży, w której firma funkcjonuje, jak i obszarowi geograficznemu oraz jej łańcuchowi wartości. Firma powinna zdefiniować swój wpływ na otoczenie – środowisko naturalne oraz społeczności, a także przeskanować kwestie zarządcze. Strategia powinna odpowiadać na współczesne wyzwania rynkowe, regulacyjne i te wynikające z położenia geograficznego czy otoczenia społecznego. Moim zdaniem dobra strategia zrównoważonego rozwoju musi być skorelowana bezpośrednio ze strategią biznesową – w idealnym świecie strategia zrównoważonego rozwoju powinna być strategią biznesową.
Efektywna strategia zrównoważonego rozwoju wymaga również zrozumienia lokalnych potrzeb oraz angażowania lokalnych społeczności i interesariuszy, w tym też pracowników, na wszystkich etapach jej tworzenia i wdrażania. Ustanowienie jasnych, mierzalnych celów oraz regularne monitorowanie postępów pozwala szybko zidentyfikować i rozwiązać ewentualne problemy. Zawsze podkreślam, że również promowanie świadomości oraz edukowanie społeczeństwa i partnerów biznesowych na temat korzyści płynących ze zrównoważonego rozwoju jest równie istotne i powinno stanowić element strategiczny dla firmy.
Nowoczesna i odpowiedzialna firma powinna również sięgać po najnowsze technologie i innowacje, dzięki którym może zwiększyć efektywność i zmniejszyć negatywny wpływ na otoczenie. Co ważne, żadna firma nie przeprowadzi zmian samodzielnie – zrównoważony rozwój to gra zespołowa oparta na partnerstwach, zarówno tych branżowych, jak i ze środowiskiem naukowym, administracją czy trzecim sektorem. Dzięki takiemu podejściu mamy szansę lepiej wykorzystać zasoby i wiedzę. Podkreślmy jeszcze, że zrównoważony rozwój to ciągły proces, który wymaga elastyczności i zdolności do adaptacji w obliczu zmieniających się warunków.
Tak naprawdę zabawa zaczyna się dopiero po przyjęciu strategii w firmie, kiedy rozpoczyna się proces jej wdrażania. Moim zdaniem, niezwykle ważne jest, żeby każdy w firmie rozumiał jaki jest cel implementowania poszczególnych działań, które często narzucają dodatkowe zadania i wymagają zwiększania kompetencji. Żyjemy w czasach zmian, i aby pozostać konkurencyjnym, co odnosi się zarówno do konkurencyjności firmy jak i pojedynczego pracownika, musimy się do nich dostosować i wyjść ze strefy komfortu – takie podejście pozwoli na dalszy rozwój.
Redakcja: „Romantyzm, pozytywizm, czy Młoda Polska?” – takie pytanie w kontekście ESG zadano uczestnikom Międzynarodowego Kongresu Open Eyes Economy Summit w Krakowie. Chodziło o wybór pomiędzy romantyczną wizją odpowiedzialnego biznesu, prymatem ogromu pracy u podstaw i wymiarem legislacyjnego chaosu oraz modernistycznych zmian. Pani z tych literackich porównań, które mają mieć odzwierciedlenie w biznesowej rzeczywistości wskazała pozytywizm. Dlaczego?
Marta Potocka: Wywodzę się ze środowiska naukowego, więc naturalne jest, że spośród tych trzech porównań najbliższy jest mi pozytywizm, który, moim zdaniem, najlepiej odpowiada rzeczywistości biznesowej. Jako pragmatyczka, która opiera swoje decyzje na naukowych podstawach, widzę ogromną wartość w kierowaniu się twardymi danymi i solidnymi badaniami. Nauka dostarcza nam obiektywnych wniosków, które są poparte weryfikowalnymi badaniami, eliminując jednostronną ocenę i zapewniając rzetelność informacji.
W dzisiejszych czasach, w obliczu natłoku dezinformacji, wyszukiwanie rzetelnych danych staje się coraz trudniejsze. Dlatego tak ważne jest przywrócenie etosu naukowca oraz badań naukowych, które opierają się na obiektywnych, weryfikowalnych i transparentnych danych, a to wg mnie również element zrównoważonego rozwoju. Podejście science-based w zrównoważonym rozwoju oznacza stosowanie naukowych metod i danych do opracowania m.in. strategii i wyznaczania celów działania, zwłaszcza w kontekście literki E w ESG.
Mówiąc o zrównoważonym rozwoju, nie mówimy o ideologii czy filozofii, lecz o zbiorze zasad i planie działań, które mają na celu zapewnienie długoterminowej równowagi między potrzebami ludzkimi a zdolnością planety do ich zaspokajania. Aby ocenić tę zdolność, musimy opierać się na zweryfikowanych danych. Pozytywizm promuje również pracę u podstaw i edukację, co prowadzi do dalszego rozwoju. Wdrażanie zasad zrównoważonego rozwoju wymaga od nas wszystkich ciągłej edukacji i nauki krytycznego myślenia.
Redakcja: Podkreśla Pani w swoich publikacjach „znaczenie włączenia różnorodności biologicznej do społeczeństw, biznesu i odpowiedzialnego podejścia do prowadzenia działalności”. Czy pojęcie „bioróżnorodność” jest ogółowi naszego społeczeństwa i biznesu jakkolwiek bliżej znane?
Marta Potocka: Wszyscy w szkole uczymy się o zależnościach między organizmami na Ziemi – o tzw. sieci troficznej, łańcuchu pokarmowym – wiemy, że lis zjada zająca, a zając trawę. Uczymy się też o zależnościach między organizmami a ich środowiskiem – wiemy że trawa potrzebuje słońca, wody i gleby, czyli mówimy tu o ekologii. Niestety, jak wiemy, nazwa ta bywa często błędnie stosowana w kontekście działań pro-środowiskowych, co może prowadzić do dezinformacji i greenwashingu.
Choć te tematy poruszamy na lekcjach, rzadko zdajemy sobie sprawę, że ludzie są częścią tej samej sieci zależności. Bez innych ogniw łańcucha czy poziomów troficznych nasze przetrwanie jest zagrożone. Niestety, takie uproszczone podejście nie wystarcza również, by w pełni zrozumieć znaczenie bioróżnorodności – czyli różnorodności życia na Ziemi, obejmującej wszystkie organizmy, od mikroorganizmów, przez rośliny i zwierzęta, aż po ekosystemy.
Bioróżnorodność jest fundamentem funkcjonowania planety, zapewnia równowagę ekologiczną, zdrowie środowiska i dobrostan ludzi. To dzięki niej korzystamy z tzw. usług ekosystemowych, które dostarczają nam żywność, wodę, surowce, regulują klimat, oczyszczają powietrze i wodę, a także wspierają procesy kluczowe, jak zapylanie roślin czy obieg wody. Usługi te mają także wymiar kulturowy, np. jako źródło inspiracji artystycznej, przestrzeń rekreacyjna czy element edukacyjny. Są one podstawą działalności gospodarczej, szczególnie w sektorach takich jak rolnictwo, farmacja, budownictwo, energetyka czy turystyka. Ich degradacja może prowadzić do poważnych strat finansowych i zakłóceń w łańcuchach dostaw.
Przez dekady ludzkość traktowała przyrodę jak niewyczerpany worek z zasobami, nadmiernie ją eksploatując i zanieczyszczając. W połączeniu z emisjami gazów cieplarnianych i zmianą klimatu doprowadziło to do tzw potrójnego kryzysu planetarnego: kryzysu klimatycznego, bioróżnorodności oraz zanieczyszczenia, które wzajemnie na siebie wpływają. Na szczęście rośnie nasza świadomość tych problemów, choć wciąż najtrudniejszy do zrozumienia pozostaje temat utraty bioróżnorodności. Dzięki edukacji i kampaniom medialnym coraz więcej osób zaczyna dostrzegać jej kluczowe znaczenie dla zdrowia ekosystemów i jakości życia.
W kręgach biznesowych świadomość dotycząca bioróżnorodności wciąż jest ograniczona. Chociaż coraz więcej firm włącza ten temat do swoich strategii zrównoważonego rozwoju, wiele przedsiębiorstw nadal nie dostrzega swojego wpływu na różnorodność biologiczną. Firmy często koncentrują się na bardziej wymiernych aspektach, jak redukcja emisji CO₂ czy oszczędność energii, ignorując konsekwencje dla bioróżnorodności.
Temat ten jest pomijany z różnych względów. Jednym z wyzwań jest brak jednolitego wskaźnika do pomiaru bioróżnorodności, co utrudnia ocenę wpływu działalności biznesowej. Przez brak zrozumienia tematu zdarzają się też działania nieprzemyślane, jak np. stawianie uli z pszczołami miodnymi, które mogą zagrażać lokalnym zapylaczom, czy sadzenie nieodpowiednich gatunków drzew. Tak jak w przypadku innych aspektów środowiskowych, aby skutecznie chronić bioróżnorodność, firmy powinny najpierw zidentyfikować swój wpływ na środowisko, w tym bioróżnorodność i skoncentrować działania na jego minimalizacji. Działania na rzecz ochrony bioróżnorodności często wymagają współpracy z lokalnymi społecznościami, organizacjami pozarządowymi i ekspertami z różnych dziedzin.
To może stanowić wyzwanie logistyczne i operacyjne dla wielu firm, zwłaszcza tych, które nie mają doświadczenia w tego typu inicjatywach. Osobiście uważam, że każda firma powinna wdrożyć politykę czy wytyczne ochrony bioróżnorodności, uwzględniając je również m.in. w politykach inwestycyjnych. Tradycyjna ocena oddziaływania na środowisko to za mało – konieczny jest stały monitoring wpływu działalności na ekosystemy oraz podejmowanie działań naprawczych. Tylko systemowe podejście i długofalowe strategie mogą przynieść trwałe efekty.
Jestem również zdania, że regulacje odgrywają i będą odgrywać coraz istotniejszą rolę również w aspekcie ochrony bioróżnorodności – zarówno wymuszają działania jak i dają ramy w jakich przedsiębiorstwa powinny się poruszać. Przykładem może być dyrektywa CSRD i standard ESRS E-4, który bezpośrednio odnosi się do raportowania działań związanych z bioróżnorodnością. Ważnym momentem było też opracowanie Globalnych Ram Różnorodności Biologicznej Kunming – Montreal (Global Biodiversity Framework), przyjętych na konferencji ONZ COP-15. To porozumienie stało się takim Porozumieniem paryskim dla bioróżnorodności.
Unia Europejska wprowadziła również przepisy, takie jak Prawo o przywracaniu przyrody (Nature Restoration Law) ustanawiając cele dotyczące odbudowy ekosystemów, które mogą bezpośrednio wpływać na sposób zarządzania gruntami przez firmy. Dodatkowo, np Taksonomia UE, definiuje jakie działania mogą być uznane za zrównoważone, uwzględniając przy tym kwestie ochrony różnorodności biologicznej. Dzięki tym przepisom firmy muszą dostosować swoje strategie, nie tylko po to, by spełnić wymagania prawne, ale także aby uniknąć ryzyka finansowego i reputacyjnego. Niewywiązanie się z wymogów może prowadzić do kar, trudności w dostępie do finansowania oraz utraty zaufania konsumentów i inwestorów. W rezultacie regulacje stają się istotnym bodźcem do podejmowania działań, które wcześniej były odkładane na dalszy plan. Wymuszają one na firmach spojrzenie na temat bioróżnorodności z większą uwagą i odpowiedzialnością.
Mimo wielu wyzwań, wydaje mi się, że widać pozytywne zmiany w postrzeganiu tematu. Coraz więcej firm dostrzega, że ochrona bioróżnorodności przynosi długoterminowe korzyści i jest nieodłącznym elementem zrównoważonego rozwoju. Dbałość o bioróżnorodność może pomóc w zarządzaniu ryzykiem związanym z eksploatacją zasobów naturalnych. Chroniąc różnorodność biologiczną, firmy mogą uniknąć problemów związanych z wyczerpywaniem się zasobów i zapewnić sobie stabilne warunki do prowadzenia działalności. W kontekście zmieniających się warunków klimatycznych, takie podejście staje się coraz bardziej istotne. Edukacja, współpraca oraz odpowiednie regulacje mogą przyspieszyć proces i sprawić, że bioróżnorodność stanie się integralnym elementem strategii biznesowych. Właściwe zarządzanie wymaga nie tylko spełnienia formalnych wymogów, ale także rzeczywistego zrozumienia, jak działania przedsiębiorstwa wpływają na środowisko. Bez zrozumienia tej kwestii nie uda się wprowadzić skutecznych zmian.
Redakcja: Donald Trump zapowiedział, że „Ameryki nie wiążą żadne zielone zobowiązania”. Z kolei po szczycie UE w Budapeszcie pojawiła się informacja, że „Europejski Zielony Ład będzie musiał być zweryfikowany, ponieważ europejska gospodarka nie wytrzyma konkurencji tanich nośników energii ze strony USA”. Czy wobec powyższego osiągnięcie osławionego Net Zero do 2050 roku nie jest pobożnym życzeniem?
Marta Potocka: Stanowisko Donalda Trumpa sygnalizuje, że największa gospodarka świata może nie być gotowa do przyjęcia odpowiedzialności za transformację energetyczną, co dodatkowo komplikuje globalne wysiłki. Jednocześnie weryfikacja Europejskiego Zielonego Ładu z powodu presji gospodarczej wynikającej z taniej energii z USA sugeruje, że nawet Unia Europejska, będąca liderem w walce ze zmianą klimatu, zmaga się z wyzwaniami ekonomicznymi. Konkurencyjność gospodarek staje się priorytetem kosztem transformacji.
Jednak nie możemy zapominać, że transformacja energetyczna już się dzieje i staje się coraz bardziej zauważalnym trendem na całym świecie. Coraz więcej firm dostrzega w transformacji energetycznej nie tylko wyzwanie, ale także szanse na rozwój, innowacje i poprawę konkurencyjności. Technologie takie jak energia słoneczna, wiatrowa czy wodór stają się bardziej opłacalne, a inwestorzy i przedsiębiorstwa zaczynają doceniać długoterminowe korzyści wynikające z inwestowania w gospodarkę niskoemisyjną. Dodatkowo wiele krajów, regionów i miast wprowadza ambitne strategie lokalne, które mogą znacząco przyczynić się do osiągnięcia globalnych celów.
Cele Net Zero wymagają skoordynowanych działań globalnych, ogromnych nakładów finansowych, technologicznych oraz politycznej woli. Brak konsensusu i zaangażowania, szczególnie ze strony największych gospodarek, może poważnie podważyć możliwość realizacji tego celu. Przejście na gospodarkę niskoemisyjną wymaga długofalowych inwestycji, których efekty mogą być opóźnione w przypadku zmieniających się priorytetów politycznych i gospodarczych.
Osobiście wierzę, że rosnąca liczba inicjatyw na poziomie biznesowym oraz postęp technologiczny dają nadzieję, że mimo trudności transformacja ta może okazać się sukcesem i fundamentem zrównoważonego rozwoju. W obecnych warunkach osiągnięcie Net Zero do 2050 roku pozostaje ambitnym celem, ale nie jest niemożliwe, jeśli działania na rzecz transformacji będą konsekwentnie kontynuowane i wspierane na wielu poziomach.