Rozmowa z Marceliną Wojciechowską

Rozmowa Marceliną Wojciechowską, ekspertką ds. zrównoważonego rozwoju i transformacji energetycznej, specjalizującą się w tworzeniu i wdrażaniu strategii dekarbonizacji oraz strategii zrównoważonego rozwoju
Redakcja: Czy ogłoszony przez Ursulę von der Leyen Kompas Konkurencyjności powiedzie Stary Kontynent we właściwym kierunku? Czy to jednak aby nie zestaw półśrodków, czy ten kompas, Pani zdaniem, nie jest nazbyt zachowawczy i niespójny?
Marcelina Wojciechowska: Kompas konkurencyjności określa kierunek prac Komisji Europejskiej na najbliższe lata i ma na celu ożywienie dynamiki gospodarczej UE poprzez działania nakierowane na poprawę konkurencyjności oraz rozwój innowacyjności przy jednoczesnym zachowaniu celów polityki klimatycznej. To pakiet inicjatyw, który ma zapewnić utrzymanie przemysłu, w tym energochłonnego, na terenie UE oraz promowanie czystych technologii przy jednoczesnym przyspieszeniu dekarbonizacji.
Na pierwszy rzut oka może wydawać się, że reindustrializacja oraz dekarbonizacja połączona z innowacyjnością to wzajemnie wykluczające się kierunki. Weźmy jednak pod uwagę, że przemysł UE, w tym m. in. chemiczny, motoryzacyjny czy metalurgiczny, to aktualnie ok. 20% PKB unijnej gospodarki. Dlatego działania zmierzające do transformacji kluczowych gałęzi przemysłu w kierunku bardziej cyrkularnych i zdekarbonizowanych potrzebują innowacyjnych rozwiązań
oraz rozwoju czystych technologii, co w efekcie ma zmniejszyć zależność technologiczno-przemysłową i zwiększyć konkurencyjność unijnej gospodarki. Podsumowując, założenia Kompasu Konkurencyjności wspierają przemysł energochłonny, ale mają też na celu wzmocnienie produkcji czystych technologii w Europie.
R: Wciąż dyskutuje się o tzw. Omnibusie, czyli unijnym pakiecie uproszczeń zapisów w zakresie zrównoważonego rozwoju. Jakiego typu regulacje i dyrektywy wymagają, wg Pani, najszerszych, najistotniejszych modyfikacji, uproszczeń? Jakie obszary wymagają bardziej pragmatycznego podejścia?
MW: Zanim przejdę do odpowiedzi, przede wszystkim chcę zwrócić uwagę, że w ostatnich miesiącach, a nawet latach, mocno spłycono znaczenie zrównoważonego rozwoju i w powszechnym rozumieniu został on sprowadzony niemalże tylko do wymogów raportowania. Natomiast sprawozdawczość, mimo że ważna, jest tylko opisem stanu faktycznego. Prawdziwym celem jest włączenie zasad zrównoważonego rozwoju do bieżącego prowadzenia biznesu, procesów operacyjnych, strategii i planów rozwoju.
Wracając już do kwestii samego raportowania i konieczności uproszczeń, to najwięcej refleksji posiadam odnośnie Taksonomii UE. Mamy już za sobą kilka lat raportowania wskaźników taksonomicznych i co roku pojawiają się te same problemy. W mojej ocenie, po pierwsze potrzebne jest bardziej pragmatyczne podejście do oceny zgodności kryteriów „Nie czyń poważnej szkody” (DNSH). Poza uproszczeniem najbardziej złożonych kryteriów DNSH, to szerokie wprowadzenie zasady „comply or explain” mogłoby tu być znacznym ułatwieniem. Ponadto zaproponowane przez KE wprowadzenie progów istotności finansowej dla raportowania Taksonomii uważam za bardzo dobry krok, pozwoli to spółkom objąć wymagającym procesem oceny zgodności tylko kluczowe obszary działalności. W odniesieniu do wymogów sprawozdawczych dyrektywy CSRD i związanych z nią standardów raportowania ESRS, z mojej perspektywy najistotniejsze jest uproszczenie dotychczasowego zestawu ESRS, w tym przede wszystkim organicznie liczby punktów danych. Ich obecne brzmienie zostawia niestety sporo niejasności w interpretacji, a w kontekście części obowiązkowych ujawnień można się poważenie zastanowić nad ich sensem i użytecznością dla odbiorców raportu zrównoważonego rozwoju.
R: Czy nie odnosi Pani wrażenia, że rezygnacja USA z udziału w międzynarodowych zobowiązaniach klimatycznych istotnie zmniejsza presję na europejskie rządy i wielkie firmy w wymiarze działań proekologicznych, w tym redukcji emisji?
MW: Wypisanie się z USA z Porozumienia Paryskiego, rezygnacja amerykańskich banków z członkostwa w NZBA czy powtarzanie hasła „Drill baby, drill” może być jak woda na młyn dla europejskich sceptyków transformacji energetycznej. Pamiętajmy jednak, że Unia Europejska podtrzymuje swoje aspiracje i cele klimatyczne, a Kompas konkurencyjności nie wprowadza fundamentalnych zmian do Zielnego Ładu, a tylko częściowe deregulacje, których celem jest zwiększanie innowacyjności i konkurencyjności europejskiej gospodarki. Poza tym europejskie rządy i wielkie firmy powinny spojrzeć na politykę klimatyczną nie tylko przez pryzmat konieczności redukcji emisji, ale przede wszystkim jako ścieżkę zmniejszenia uzależnienia importowego i zwiększenia niezależności oraz bezpieczeństwa energetycznego regionu.
Trzeba też w tym wszystkim oddzielić „szum medialny” i chwytliwe nagłówki doniesień prasowych od rzeczywistych wydarzeń na rynku. Weźmy przykład dużych banków z USA, które opuściły NZBA. Przecież to banki europejskie stanowią większość w NZBA, zatem dla rynku europejskiego niewiele to zmienia poza ograniczeniem dostępności kapitału amerykańskiego. Ponadto same banki z USA opuszczające NZBA deklarują że „pozostają otwarte na finansowanie zielonych technologii i dekarbonizacji”. Te dwa powyższe czynniki – dysonans pomiędzy działaniem a deklaracjami – pozwalają wnioskować, że jest to raczej ruch polityczny, a nie decyzja ekonomiczna. Paradoksalnie pokłosie polityki Donalda Trumpa może być bardziej korzystne dla Europy niż się Europejczykom wydaje. Dlatego, że w momencie kryzysu Europa może sięgnąć do swojego potencjału innowacyjności.
R: Czy decyzje prezydenta Trumpa mające na celu np. zwiększenie produkcji amerykańskiego gazu, co zwiększy jego podaż na rynkach międzynarodowych, nie wpłyną również istotnie na nasz krajowy miks energetyczny? W końcu po co stawiać na zróżnicowanie źródeł energii, skoro możemy polegać na tanich paliwach kopalnych z USA?
MW: Wykorzystanie gazu ziemnego w transformacji energetycznej ma zarówno zagorzałych zwolenników, jak i przeciwników. Stan faktyczny na ten moment jest taki, że węgiel wciąż odgrywa istotną rolę w sektorze energetycznym w Polsce, gdzie ponad 60% energii elektrycznej produkowanej w 2024 roku pochodziła z tego surowca. Węgiel wykorzystywany jest również do produkcji ciepła, a Polska posiada jeden z najbardziej rozbudowanych systemów ciepłowniczych w Europie. W ciepłownictwie zależność od paliw kopalnych jest jeszcze większa, a przejście na odnawialne źródła energii jest bardziej skomplikowane niż w przypadku produkcji energii elektrycznej. Jednocześnie mimo wzrostu udziału OZE w miksie energetycznym, w 2023 roku udział energii pierwotnej z odnawialnych źródeł był na poziomie ok. 17%, co plasuje Polskę wśród krajów o najniższym wskaźniku w UE.
Brak energetyki jądrowej oraz konieczność szybkiego odejścia od węgla, przy aktualnym tempie rozwoju OZE, stawia gaz ziemny w roli paliwa przejściowego, które w krótkim terminie zastępuje węgiel i staje się jednym z filarów krajowego systemu elektroenergetycznego, a w dalszej perspektywie może stabilizować pracę systemu opartego na OZE. Oczywiście ta ścieżka transformacji zwiększa uzależnienie od importu gazu ziemnego, dlatego ważna jest dywersyfikacji kierunków, z których Polska sprowadza surowce energetyczne, w tym gaz.
Jednocześnie chcę podkreślić, że zwiększenie wykorzystania gazu jako paliwa przejściowego nie oznacza zaprzestania wysiłków na rzecz zwiększenia udziału OZE w miksie energetycznym. Pamiętajmy, że wysoka zależność od paliw kopalnych sprawia, iż Polska pozostaje jednym z najbardziej emisyjnych państw w regionie, co negatywnie przekłada się na konkurencyjność gospodarki. W tym kontekście kluczowe staje się rozwijanie lądowej i morskiej energetyki wiatrowej czy fotowoltaiki oraz zwiększenie wykorzystania biomasy i biogazu, co jest niezbędne do redukcji emisji gazów cieplarnianych oraz ograniczenia kosztów związanych z paliwami kopalnymi.
R: W wypowiedziach dla Radia Zet wspomniała Pani o „dylemacie transformacji energetycznej” i „sprawiedliwej transformacji”. Proszę zdekodować te pojęcia.
MW: Rządy państw i sektor energetyczny przy opracowywaniu swoich polityk i strategii klimatycznych zderzają się już nie z dylematem, lecz z tzw. trylematem transformacji energetycznej, który mówi o konieczności zrównoważenia celów związanych z bezpieczeństwem energetycznym, przystępnością cenową i zapewnieniem dostaw czystej energii. Olbrzymim wyzwaniem jest jednoczesne wzmocnienie wszystkich trzech aspektów trylematu. Kolejną ważną kwestią przy opracowywaniu planów przejścia na gospodarkę niskoemisyjną jest uwzględnienie regionalnych czynników społeczno-ekonomicznych, które w dużym stopniu determinują tempo transformacji energetycznej i odchodzenia od paliw kopalnych danego regionu. Dla przykładu, jak wspomniałam już wcześniej, Polska posiada jeden z najbardziej rozbudowanych systemów ciepłowniczych w Europie, którego miks energetyczny zdominowany jest przez paliwa kopalne (głównie węgiel). Systemy ciepłownicze odgrywają kluczową rolę społeczną, którą należy uwzględnić przy planowaniu transformacji energetycznej tego typu aktywów. To nazywamy sprawiedliwą transformacją.