Rozmowa z Aleksandrą Majdą
Rozmowa z Aleksandrą Majdą, wiceprezydentką ESG Impact Network, właścicielką Go Green, członkinią Komitetu ds. ESG KIG
Redakcja: Skuteczna strategia ESG, czyli jaka?
Aleksandra Majda: Odpowiedź na to pytanie można by streścić w jednym zdaniu: strategia ESG musi być zintegrowana ze strategią biznesową, przyjęta i ogłoszona przez zarząd, sporządzona w konsultacji z szerokim gronem interesariuszy, ambitna, ale realna oraz posiadać mierzalny cele i osoby przypisane do ich realizacji. Integracja ze strategią biznesową oznacza, że decyzje dotyczące ESG muszą być podejmowane na najwyższym szczeblu, a ich realizacja musi być związana z działaniami operacyjnymi, inwestycyjnymi i zarządczymi firmy. To oznacza np. włączanie zrównoważonych praktyk do łańcucha dostaw, uwzględnianie kryteriów ESG przy wyborze partnerów biznesowych czy inwestycje w zieloną energię.
Zaangażowanie interesariuszy w tworzenie strategii ESG jest kluczowe, ponieważ każda firma działa w szerokim ekosystemie, który obejmuje nie tylko właścicieli i zarząd, ale także pracowników, klientów, dostawców, społeczności lokalne, regulatorów i inwestorów. Dają oni szerszy ogląd, rzucają snop światła w nieoczywiste rejony, mogą też wskazywać firmie ryzyka związane z ESG, które mogłyby zostać pominięte bez ich zaangażowania. Na przykład, dostawcy mogą zwracać uwagę na problemy w łańcuchu dostaw, które mogłyby wpłynąć na reputację firmy, społeczności lokalne mogą sygnalizować potencjalne konflikty związane z użytkowaniem zasobów naturalnych.
No i w końcu konkretne i mierzalne cele jak np. redukcja emisji CO₂ o określoną wartość procentową w danym roku w stosunku do roku bazowego i regularne raportowanie wyników, by monitorować postępy oraz wykazywać poprawę.
Dobrze zrobiona strategia to swoisty drogowskaz dla firm na drodze do zrównoważonego rozwoju. Czemu warto ją mieć? Bo zrównoważony rozwój jest integralnym elementem zarzadzania organizacją, a rynek oczekuje konkretnych działań́, mierzalnych celów i określonych rezultatów. Według badań KPMG, większość́ inwestorów (74% w USA i 82% w EMEA) uwzględnia obecnie ESG w swoim programie fuzji i przejęć́. Zaś 68% inwestorów z EMEA i 62% w USA stwierdziło, że zapłaciłoby premię za cel, który wykazuje wysoki poziom dojrzałości w zakresie ESG, zgodny z ich priorytetami w zakresie ESG.
Redakcja: Dlaczego greenwashing, w którym się Pani m.in. specjalizuje to zła droga?
Aleksandra Majda: W świecie galopujących regulacji i rosnącej świadomości ludzi przestał się po prostu opłacać i jest ryzykowny. Z tegorocznego badania EkoBarometr wynika, że blisko połowa Polaków (48%), uważa, że dzisiejsze reklamy są pełne zbędnych treści ekologicznych. Zbędnych, czyli inaczej greenwashingowych. To słowo jest coraz lepiej rozumiane – w tej edycji EKObarometru, na pytanie o definicję greenwashingu wskaźnik poprawnych odpowiedzi osiągnął rekordowy wynik 35% – najwyższy w historii dotychczasowych pomiarów.
Świadomość odbiorców to jedno, ale najskuteczniejszym batem na ekościemę jest oczywiście prawo. W Polsce coraz bardziej aktywnie działa tu UOKiK, bazując na wieloletniej już ustawie o Ochronie Konkurencji i Konsumentów. Obecnie czekamy na wynik toczącego się już od ponad roku postępowania ws. wprowadzania konsumentów w błąd przez osiem wielkich firm. Do tego mamy unijną taksonomię, które w niezwykle szczegółowy, techniczny wręcz sposób określa, działania, które można nazwać zrównoważonymi a także dyrektywę CSRD o raportowaniu kwestii zrównoważonego rozwoju, która przewiduje audyty raportów co znacznie ukróci „zieloną fantazję” autorów.
Prawdziwą rewolucję w przeciwdziałaniu greenwashingowi, zwłaszcza w komunikacji marketingowej, przyniosą jednak dopiero dwie dyrektywy konsumenckie, które już na horyzoncie – Consumer Empowerment in Green Transition oraz Green Claims. Zabronione zostaną wtedy niejasne deklaracje środowiskowe, co oznacza, że firmy nie będą już mogły deklarować, że są „ekologiczne” lub „przyjazne dla środowiska”, jeśli nie będą w stanie tego udowodnić. Zabronione będzie również wyświetlanie niewiarygodnych dobrowolnych logo i etykiet zrównoważonego rozwoju. Projekt nakłada wymóg aby ekologiczne oświadczenia, takie jak np. „opakowanie przyjazne środowisku”, „butelka wykonana w 50% z materiałów z recyklingu”, „przesyłka neutralna pod względem emisji CO2” były uzasadniane, a zasadność ta zweryfikowana ex ante.
Uzasadnienia tych zielonych claimów będą musiały opierać się na uznanych danych naukowych i najnowszej wiedzy technicznej, przedstawiać znaczenie wpływu, aspektów i efektywności z perspektywy cyklu życia oraz przejrzyście informować o kompensacji gazów cieplarnianych. Pozwoli to uniknąć sytuacji, w której firma deklaruje, że osiągnęła neutralność klimatyczną, podczas gdy jej rzeczywista redukcja emisji wyniosła 5 % a pozostałe 95 % to offsety.
Redakcja: Impact Network ma wg swojego statutu m.in. „reprezentować punkt widzenia małych i średnich firm w kontekście ESG”. Jaki jest dziś ten punkt widzenia? Jak MŚP postrzegają standardy ESG i jaka jest świadomość konieczności spełniania ich wymogów?
Aleksandra Majda: Nie ma co się oszukiwać – nie jest tu różowo. Świadomość jest niska, a niechęć coraz większa. Warto spojrzeć na badania, np. na Indeks Dekarbonizacji Polskiej Gospodarki (IDPG), stworzony przez organizację Pracodawcy Rzeczypospolitej Polskiej i Fundację Instrat. Widać wyraźną dysproporcję pomiędzy przygotowaniem polskich dużych firm do planowania i wdrażania np. strategii klimatycznych a tym, jak to wygląda w małych podmiotach, głównie krajowych. Jak wynika z badania, w działania na rzecz dekarbonizacji i ochrony środowiska angażują się raczej średnie i duże przedsiębiorstwa. 53 % z nich zwiększyło w tym celu swoje wydatki, a 66 % deklaruje zaangażowanie swoich pracowników w tym zakresie. W przypadku mikro i małych przedsiębiorstw jest to odpowiednio 33 i 38 %. Spośród mikro i małych przedsiębiorstw aż 81 % wskazało, że w 2023 r. nie obliczało śladu węglowego swojej organizacji (w przypadku firm średnich i dużych było to 20 %). Jeśli ta przepaść się nie zmniejszy, to polskie firmy jako poddostawcy dużych i globalnych firm, mogą wypaść z łańcuchów dostaw. Potrzebują one zatem wsparcia.
Ale nie tylko one. Bo choć w dużych firmach działania i świadomość są większe, to też i ciężar obowiązków jest bardziej znaczący. Stąd apel do premiea Donalda Tuska, pod którym podpisało się ponad 30 organizacji, w tym Krajowa Izba Gospodarcza, w której Komitecie ds. ESG mam przyjemność zasiadać. W apelu wzywamy polski rząd do skoordynowania działań w obszarze zrównoważonego rozwoju, w tym stworzenia zintegrowanego systemu wsparcia i nadzoru w tym obszarze. Podkreślamy m.in. pilną potrzebę podjęcia działań umożliwiających skoordynowaną i wewnętrznie spójną transpozycję rosnącej liczby regulacji unijnych z zakresu zrównoważonego rozwoju do polskiego porządku prawnego oraz powołania lub wskazania jednostki zdolnej zapewnić skuteczną implementację nowych przepisów w praktyce. Oczywiście niezwykle istotne jest to, aby w sposób zaplanowany i przemyślany do całego procesu włączyć także sektor MŚP.
Redakcja: Jak w ogóle przekonywać MŚP do eko-działań, do przechodzenia na „zieloną stronę mocy”?
Wszyscy powtarzają to jak mantrę ale trudno się z tym nie zgodzić – duże firmy powinny pomagać mniejszym, edukować je i wspierać. Przykładem mogą być działania korporacji skandynawskich, które dają swoim dostawcom preferencje przetargowe, ale też udostępniają całe platformy e-lerningowe, na których ci mogą posłuchać o dekarbnizacji, bioróżnorodności, prawach człowieka czy antykorupcji. W Polsce wartą uwagi incjatywą jest przetłumaczenie przez Krajową Izbę Gospodarczą dobrowolnych standardów do raportowania dla małych i średnich firm nienototwanych na giełdzie, w skrócie VSME.
MŚP nienotowane nie będą zobowiązane przez Unię Europejską do raportowania zrównoważonego rozwoju. Nie oznacza to jednak, że ESG nie dotyczy tych firm. Owszem, dotyczy ich na przykład wtedy, kiedy współpracują z przedsiębiorstwem zobowiązanym do raportowania zrównoważonego rozwoju (dostarczają produkty lub usługi do dużych firm), starają się o wsparcie finansowe na preferencyjnych warunkach od pożyczkodawców/kredytodawców i inwestorów, czy po prostu chcą budować przewagę konkurencyjną oraz odporność w perspektywie krótko- i długoterminowej.
Redakcja: Wzięła Pani udział w projekcie „ESG Future Ready”, mającego postać niezwykle interesującego e-booka. Podejmuje w nim Pani m.in. szerzej wątek katastrofy klimatycznej. Dlaczego wciąż ignorujemy, bagatelizujemy, wypieramy – jakkolwiek zwać te postawy – wizję „piekielnej przyszłości”, żeby zacytować A. Guterresa, sekretarza generalnego ONZ?
Aleksandra Majda: Norweski psycholog Per Espen Stoknes zbadał, dlaczego tak wiele osób nie martwi się zmianami klimatu, a przynajmniej nie na tyle, by zacząć działać. Według Stoknesa, ludzie w bogatych demokracjach 40 lat temu byli bardziej zaniepokojeni zmianami klimatu niż obecnie. Im więcej mamy dostępnych i popularnych danych naukowych (np. raporty IPCC), tym mniej opinia publiczna jest zaniepokojona. Zaczęliśmy się do nich po prostu przyzwyczajać. A kiedy zaś stało się jasne, że to nasz własny styl życia jest odpowiedzialny za te nowe zagrożenia, natychmiast nasza psychika wytworzyła kilka barier, które spowodowały reakcję zaprzeczenia i wyparcia.
W książce „What We Think About When We Try Not To Think About Global Warming” Stoknes wymienia pięć psychologicznych barier, które utrudniają realistyczne podejście do kryzysu klimatycznego. Należą do nich m.in.: dystans, czyli odległa natura problemu (jest on odległy w czasie i często dotyczy innych części globu); zagłada – ponure scenariusze dotyczące skutków zmian klimatycznych, które sprawiają, że ludzie czują się bezsilni, by cokolwiek z tym zrobić oraz zaprzeczenie, czyli psychologiczne mechanizmy obronne, które ludzie muszą stosować, by uniknąć poczucia winy z powodu własnego wkładu w emisje paliw kopalnych.
Co z tym zrobić? Prof. Stoknes sugeruje zamienienie barier w strategie. Zamiast czegoś odległego, komunikujmy zmiany klimatyczne jako coś osobistego i pilnego. Zamiast straszyć, podkreślajmy możliwości. Na przykład dekarbonizacja to szansa na rozwój gospodarczy – cały system energetyczny musi zostać przeprojektowany a to okazja do rozwoju nowych przemysłów i zielonych miejsc pracy. Choć akurat w mojej głowie ciągle brzmią cytowane w pytaniu złowieszcze słowa sekretarza generalnego ONZ Antonio Guterresa…