Parlament Europejski (PE) przegłosował swoje stanowisko negocjacyjne akceptując nową normę emisji Euro 7. Norma ta jako pierwsza oprócz zaostrzenia obecnych wymogów (Euro 6) wobec spalin samochodowych zajmuje się również emisjami z pojazdów, takimi jak pyły pochodzące z klocków hamulcowych, czy ścierania opon. Ogólnie norma Euro 7 będzie mniej restrykcyjna, niż pierwotnie planowano. Stanowisko PE stanowi, […]
Parlament Europejski (PE) przegłosował swoje stanowisko negocjacyjne akceptując nową normę emisji Euro 7. Norma ta jako pierwsza oprócz zaostrzenia obecnych wymogów (Euro 6) wobec spalin samochodowych zajmuje się również emisjami z pojazdów, takimi jak pyły pochodzące z klocków hamulcowych, czy ścierania opon. Ogólnie norma Euro 7 będzie mniej restrykcyjna, niż pierwotnie planowano.
Stanowisko PE stanowi, że poprzednia norma będzie wciąż obowiązywać dla małych producentów samochodów dostawczych (do 1 lipca 2030 r.) oraz dla małych producentów ciężarówek (1 lipca 2031 r.) Komisja Europejska przewiduje, że w stosunku do Euro 6, Euro 7 pozwoli obniżyć związki azotu w spalinach o 35% w przypadku aut osobowych i dostawczych i aż o 56% w przypadku ciężarówek i autobusów. Emitowanie cząstek stałych ma być o odpowiednio 13 i 39% niższe, a tych pochodzących z klocków hamulcowych – o 27% (ogółem).
Po uchwaleniu swojego stanowiska, PE teraz rozpocznie konsultacje z rządami krajów członkowskich.
Na rynku motoryzacyjnym pojawią się głosy wątpienia nad sensem i opłacalnością wprowadzania nowej normy Euro 7, ze względu na jednoczesną politykę forsowania napędów elektrycznych. Taki punkt widzenia podzielają również producenci, którzy każdorazowo muszą dokonywać ogromnych inwestycji, by dostosować się do nowej normy Euro. Tymczasem zbliża się rok 2035, kiedy to nowe “spalinówki” mają zostać praktycznie wyparte z rynku.