Analitycy InsightOut Lab spróbowali oszacować skalę problemu
Buy Nothing Day (Dzień bez kupowania) – to jedna z inicjatyw sprzeciwiająca się szaleństwu zakupowemu, które w wielu krajach umownie rozpoczyna się z końcem listopada. Większość z nas nie zdaje sobie sprawy, że rzeczy zakupione na wyprzedażach w ramach Black Friday czy Black Week są nam poprostu zbędne, a każda z nich dodatkowy i często zbędny ślad węglowy. Analitycy InsightOut Lab przyjrzeli się temu tematowi i spróbowali oszacować skalę problemu na podstawie danych.
Black Friday kontra Buy Nothing Day
Black Friday („Czarny Piątek”) to dzień po Święcie Dziękczynienia w USA, który jest znany z wyprzedaży i promocji w sklepach, zarówno stacjonarnych, jak i internetowych. Jest to jedno z największych wydarzeń zakupowych w roku, przyciągające miliony konsumentów szukających okazji. W tym roku Black Friday wypada 29 listopada. Tradycja ta rozprzestrzeniła się na wiele innych krajów, w tym Polskę. Black Week to rozszerzenie Black Friday, obejmujące cały tydzień wyprzedaży. Po Black Friady pojawił się też Cyber Monday („Cyfrowy Poniedziałek”) i Cyber Week, czyli okres wyprzedaży online.
Inicjatywą, która ma wyrażać sprzeciw wobec szaleństwa zakupowego w tym okresie jest Buy Nothing Day („Dzień bez kupowania”). Jest to dzień protestu przeciwko konsumpcjonizmowi, obchodzony dzień po Święcie Dziękczynienia w Stanach Zjednoczonych, a w innych krajach często w ostatnią sobotę listopada. Zapoczątkowany przez kanadyjskiego artystę Teda Dave’a, Buy Nothing Day ma zachęcać ludzi do powstrzymania się od zakupów przez jeden dzień. Pierwszy „Dzień bez kupowania” odbył się w 1992 r. Uczestnicy angażują się w różne działania antykonsumpcyjne i filantropijne, m.in. organizowanie marszów w sklepach.
Koniec roku to skokowe wzrosty sprzedaży
Black Friday to tak naprawdę tylko jeden z symboli całego okresu wzmożonych zakupów, który trwa właściwie od końca listopada przez cały grudzień. Żeby zrozumieć jak bardzo „świąteczny” koniec roku odstaje od reszty kalendarza warto spojrzeć na dane Eurostatu. Wynika z nich, że w porównaniu z rokiem bazowym 2021 r. średni miesięczny wzrost obrotu netto w handlu (hurtowym i detalicznym) w Polsce wynosił 21% w 2022 r. i 30% w 2023 r. Natomiast jeśli przyjrzymy się liczbom tylko za grudzień, wzrosty wynosiły odpowiednio aż 47% w 2022, i 48% w 2023 r. Jest to więc prawie dwa razy wyższy wzrost niż średnia miesięczna w roku. Nie jest to tylko nasza polska specyfika, ponieważ podobne trendy widać także w innych krajach UE.
SalesForce, gigant w świecie oprogramowania dla sektora sprzedaży, opublikował swoje prognozy, mówiące, że globalna sprzedaż podczas Cyber Week 2024 („Cyfrowy Tydzień”) wyniesie aż 311 mld $.
Kupujemy online – na potęgę
Podobnie jest w działce e-commerce’u. Dane Eurostatu wskazują, że średni miesięczny wzrost obrotu netto w handlu internetowym (i przez domy sprzedaży wysyłkowej) w Polsce wyniósł 21% w 2022, i 37% w 2023 r. – w porównaniu z 2021 r. To dużo, kupujemy znacznie więcej przez internet z roku na rok, a liczby za listopad i grudzień są wręcz imponujące. Mianowicie, w XI 2022 r. obroty wzrosły o 54%; w XII 2022 r. – o 50%, w XI 2023 r. – o 60%, a w XII 2023 r. – o 53% (w porównaniu z poziomami z 2021 r.)
Można tutaj wspomnieć również o danych Queue-it, firmy specjalizującej się w zarządzaniu ruchem internetowym. Wskazują one, że w „Czarny Piątek” 2023 r. monitorowane przez nich strony sprzedawców na świecie odnotowały prawie dwa razy więcej wizyt klientów, niż średnio dziennie w październiku 2023 r. 20 listopada 2024 r.
Black Friday po polsku – znamy, i chcemy kupować
W listopadzie 2024 r. firma konsultingowa Boston Consulting Group przeprowadziła badanie wśród konsumentów z 9 krajów, w tym Polski, w którym motywem przewodnim był Black Friday. Wynika z niego, że 93% Polaków wie przynajmniej w podstawowym stopniu, czym jest „Czarny Piątek”, a tylko 1% nigdy o nim nie słyszało. Mniej, bo 71%, wie czym jest Cyber Monday, 15% nigdy się z tym terminem nie spotkało. Najmniej, bo 58% polskich respondentów miało pojęcie, czym jest Single’s Day (Dzień Singla, Święto Singla), czyli wywodzące się z chińskiego święta wydarzenie zakupowe obchodzone 11 listopada. Jednocześnie odsetek ten w Polsce był najwyższy – i znacznie wyższy, niż wyniki w pozostałych krajach. Aż 77% ankietowanych z Polski, którzy wiedzieli czym są wspomniane 3 „święta” odpowiedziało, że planują wtedy zakupy.
Firma fintechowa PayPo na tydzień przed „Czarnym Piątkiem” 2024 opublikowała badanie, z którego wynika, że ponad połowa (55%) klientów odkłada niektóre z planowanych wcześniej zakupów właśnie na ten okres wyprzedażowy. 43% ankietowanych odpowiedziało, że celowo oszczędza na większe zakupy w tym czasie. Najczęściej rezerwowane kwoty to przedział 251-500 zł (34% wskazań), a ponad 1 tys. zł odkłada tylko 8%. Z badania widać bardzo wyraźnie, że w tym okresie na wyprzedażach ankietowani najczęściej kupują odzież i obuwie (76% odp.) Dalej na podium stanęły elektronika (54%), akcesoria i produkty dla domu (47%). Tylko o 1 pkt proc. niżej uplasowały się kosmetyki (46%).
Kupujemy… i śmiecimy
Przedświąteczny czas wyprzedaży kojarzony jest raczej z ekscytacją i radością z nowo nabytych sprzętów, czy prezentów. Mało jednak mówi się o tej ciemniejszej stronie wzmożonej konsumpcji, na co zwraca też uwagę idea Buy Nothing Day. Jako społeczeństwo wytwarzamy coraz więcej śmieci, z którymi nie do końca wiemy, co zrobić. Dane Eurostatu pokazują, że ilość odpadów pochodzących z polskich gospodarstw domowych wzrosła ze 177 kg na 1 mieszkańca w 2004, do aż 378 kg w 2022 r. Z kolei według danych OECD każdy z nas średnio wytworzył 13,5 kg elektrośmieci w 2022 r.
Jedna z brytyjskich firm recyklingowych Waste Managed obrazowo podała, że nawet 80% produktów kupionych w czasie Black Friday ląduje na wysypiskach, kończy w spalarniach, i jest w znikomym stopniu przetwarzana powtórnie. Jednocześnie dodano, że tylko 29% elektroniki kupionej w tym okresie jest poddawane recyklingowi.
Zakupy – to też emisje
Tutaj dochodzimy do sedna, czyli jak nasze zakupy przekładają się na kwestie zrównoważonego rozwoju. W codziennym życiu wiele osób, kupując buty, czy smartfon, nie zastanawia się nad tym, jaki ślad węglowy niesie za sobą dany produkt. Skalę problemu pomagają uświadomić sobie dane.
Autorzy pracy pt. „The Carbon Catalogue, carbon footprints of 866 commercial products from 8 industry sectors and 5 continents” przedstawili listę prawie 900 produktów i wykazali ich ślad węglowy produktu (ang. Product Carbon Footprint; PCF). Jest to miara emisji gazów cieplarnianych związanych z produkcją, użytkowaniem i utylizacją produktu. Przykładowo, dla pary dżinsów o wadze 1 kg PCF wynosi aż 16 kg CO2, dla 0,4-kg telefonu komórkowego – 53 kg CO2; dla 0,5-kg aparatu fotograficznego – 13 kg CO2. To tylko przykłady, którą obrazowo pokazują ile dla środowiska znaczy każdy pojedynczy produkt, który trzymamy w dłoni, lub mamy w domu.
Przejdźmy do zakupów w internecie. W analizie „E-commerce and the EU Green Deal”, wydanym pod auspicjami Parlamentu Europejskiego przedstawiono ile średnio gramów (g) emisji w postaci ekwiwalentu CO2 (CO2-eq) przypada na zakup online produktu określonego typu. Co ważne, dane te nie ujmują procesu produkcji, a tylko emisje na etapie dostarczenia na terenie Europy. W analizie przywołano dane dla 5 krajów. Przykładowo, statystyczny internetowy zakup produktu odzieżowego o wadze 400 g oznacza emisje od 593 do nawet 1166 gramów CO2-eq, w zależności od kraju. W przypadku 250-gramowego telefonu, lub innego rodzaju elektroniki, emisje na etapie dostarczenia wynoszą 428-914 g CO2-eq.
Co robić i jak żyć?
Podsumowując, przywołane wyżej dane mogą być dobrym przyczynkiem dla każdego konsumenta, który chce zrozumieć swój własny wpływ na środowisko i szeroko rozumiane kwestie zrównoważonego rozwoju poprzez dokonywanie zakupów. Co więcej, ukazują one, że takie inicjatywy jak „Dzień bez kupowania” nie opierają się na pustych sloganach, a chcą wskazać na realne problemy nadmiernej, często wprost bezsensownej konsumpcji. Warto więc zastanowić się nad tym, ile z rzeczy kupionych w trakcie okresu wyprzedaży jest nam tak naprawdę potrzebnych.