Odnotowano 12% spadek rok do roku ogólnej liczby firm podejrzewanych o greenwashing w 2024 r. – po raz pierwszy od 2019 r.
Pomimo znacznego wzrostu wagi przypadków greenwashingu w Europie i Ameryce Północnej, dane firmy analitycznej RepRisk pokazują 12% spadek rok do roku ogólnej liczby firm podejrzewanych o greenwashing w 2024 r. – po raz pierwszy od 2019 r. Firmy notowane na giełdzie przewodziły temu trendowi, wykazując wyraźniejszy spadek liczby incydentów w porównaniu z firmami spoza parkietów. Chociaż liczba incydentów związanych z greenwashingiem pozostaje znacznie wyższa niż sprzed 2020 r., niedawny spadek podkreśla rosnącą świadomość wśród firm, skłaniając je do podjęcia proaktywnych kroków w celu złagodzenia ich narażenia na greenwashing.
Firmy prywatne bardziej narażone
W ciągu ostatniego roku odnotowano 1 841 przypadków komunikacji wprowadzającej w błąd, z czego 1 038 (56%) było również powiązanych z kwestiami środowiskowymi, co stanowi greenwashing. 70% firm powiązanych z greenwashingiem to firmy prywatne, w porównaniu do 30% firm notowanych na giełdzie. Podobnie jak w ciągu ostatnich sześciu lat, incydenty związane z greenwashingiem są nadal najczęstsze w Europie i Ameryce Północnej, a następnie w Azji oraz Ameryce Łacińskiej i na Karaibach.
Pomocne regulacje prawne
Jak podaje RepRisk Znaczącą rolę w napędzaniu trendu spadkowego odniosły regulacje prawne. Spadek liczby incydentów w UE o 20% zbiegł się w czasie z wprowadzeniem dużej liczby nowych przepisów w ciągu ostatnich 12 miesięcy, które przyspieszyły ruch regulacyjny. Przykładem może być dyrektywa Green Claims, wymagająca od firm poparcia szerokich oświadczeń środowiskowych, takich jak „neutralne pod względem emisji dwutlenku węgla” lub „wykonane z materiałów pochodzących z recyklingu”, wiarygodnymi dowodami i rzetelnymi metodologiami. Nieprzestrzeganie tego wymogu może prowadzić do konsekwencji prawnych i kar finansowych w wysokości do 4% obrotów firmy.